Montignacowe pesto jest.. zwykłym pesto. Wszystkie oryginalne składniki są dozwolone! Niektórzy mówią, że żeby pesto było idealne trzeba składniki siekać nożem, żeby zachować "chropowatą" strukturę sosu, u mnie w ruch poszła przystawka do blendera, bo potrzebowałam gładką wersje do dekoracji takim przyrządem. Przepis to prościzna, wiec zdecydowanie polecam robienie domowego pesto, bo kupując w sklepie można się nieźle naciąć. Ziemniaki!?
Potrzebować będziemy:
- pęczek bazylii;
- 2 ząbki czosnku;
- pół szklanki orzeszków piniowych;
- pół szklanki świeżo startego parmezanu;
- +/- pół szklanki oliwy;
- ewentualnie sól.
Listki umytej bazylii (bez łodyżek), przeciśnięty przez praskę czosnek, orzeszki piniowe i starty parmezan wrzucamy do przystawki i rozdrabniamy. Stopniowo dolewamy oliwę do pożądanej, kremowej konsystencji. Nawet jeśli doleje się tej oliwy za dużo, to ona z pesto po jakimś czasie "wyjdzie" na powierzchnię. Ewentualnie dodajemy soli, choć może okazać się to zbędne, bo parmezan jest dość słonym serem.
Jeśli macie możliwość to parmezan kupcie w kawałku- te proszkowe w sklepach to zdecydowanie nie to samo. Byłam w wielu miejscach, gdzie produkuje się parmezan i do tych paczkowanych tartych wersji trafiają sery, które nie przechodzą kontroli jakości przeprowadzanej przez serowe konsorcjum ;)
Pesto podajemy wyłącznie do posiłków tłuszczowych, bo są w nim orzeszki piniowe i parmezan. Cudownie smakuje z warzywami. Tu podane do warzywnej lasagne (cukinia, oberżyna, pomidor i mozzarrella di bufala). Ci, co nie lubią bazylii mogą zrobić inną wariacje pesto- z rukolą. Też pyszne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz